Gorzka czekolada na Święto Zakochanych

Zbliżające się Święto Zakochanych skłania do rozmyślań na wiele tematów: przypominamy sobie początki związku, szczegółowo planujemy jedyną i niepowtarzalną walentynkową randkę, głowimy się nad wyborem prezentu, który najpełniej odzwierciedli głębię naszych uczuć. Nieodłącznym elementem tego szaleństwa są również czekoladki. Wydatki na wyroby czekoladowe w okolicach 14. lutego sięgają setek milionów dolarów. Ta zawrotna kwota każe nam zastanowić się nad jeszcze jednym, tym razem gorzkim, aspektem rynku wyrobów czekoladowych, jakim jest niewolnicza praca dzieci.

Jakub, 10 lat (C) Equal ExchangeNiewolnicza praca dzieci stanowi integralną część przemysłu kakaowego. W 2001 roku podjęto zobowiązania mające na celu rozwiązanie problemu niewolnictwa i wykorzystywania dzieci do pracy przy produkcji kakao, jednak na zapewnieniach i deklaracjach się skończyło. Nierozwiązany problem sprawia, że nawet najsłodsza czekolada smakuje gorzko. Według szacunkowych danych opublikowanych w raporcie sporządzonym przez amerykański Departament Stanu, w regionie Zachodniej Afryki, skąd pochodzi około 70% światowego kakao, do pracy w polu zmuszanych jest kilkaset tysięcy dzieci, z których najmłodsze maluchy mają 5 lat. Zmuszane do wykonywania najgorszych prac, oczyszczają pola pod uprawę kakao, wykonują opryski pestycydami i dźwigają ciężkie worki z plonami do miejsc zbiórki.
 
I gdzie się podziała beztroska słodycz?
 
Istnieje jednak sposób na to, by uczynić zadość czekoladowej tradycji walentynkowej bez ryzyka przedłużania koszmaru dzieci-niewolników. Mowa oczywiście o systemie certyfikacji Sprawiedliwego Handlu.
 
System ten pozwala mieć pewność, że producenci kakao przestrzegają rygorystycznych standardów dotyczących poszanowania środowiska naturalnego i praw pracowników, wykluczając tym samym wykorzystywanie do pracy dzieci. Ponadto farmerzy otrzymują gwarancję sprawiedliwej ceny skupu swoich plonów, dzięki czemu są w stanie nie tylko pokryć koszty produkcji, łącznie z kosztami pracy, lecz również zaopatrzyć się w artykuły pierwszej potrzeby, o których w warunkach nieskrępowanego działania rynku mogliby tylko pomarzyć.
 
Decydując się na zakup dowodu miłości w postaci na przykład czekoladek lub biżuterii, warto zapoznać się z ofertą lokalnego sklepu z produktami Fair Trade lub sklepu internetowego. Do czekolady idealnie pasować będzie butelka wina z certyfikatem Sprawiedliwego Handlu (ich pojawienie się w Polsce jest tylko kwestią czasu). I oczywiście kwiaty, również Fair Trade. Najlepszym jednak czekoladowym prezentem walentynkowym jest tygodniowa podróż na Dominikanę, gdzie na własne oczy można zobaczyć, jak wygląda życie rolników uprawiających kakao, którzy zdecydowali się skorzystać z oferty Sprawiedliwego Handlu. Dla każdego prawdziwego miłośnika czekolady może to być przygoda życia. Do upominków Sprawiedliwego Handlu często dołączony jest opis spółdzielni pracowniczej, która odgrywa swoją rolę w jego produkcji. Taki poruszający prezent z pewnością podbije serce Twojej Walentynki. Więcej informacji na ten temat znaleźć można na <a href="http://www.globalexchange.org/cocoa">www.globalexchange.org/cocoa</a>.
 
Na tym jednak rola konsumentów w walce o zaprzestanie wykorzystywania i niewolniczej pracy dzieci oraz sprawiedliwe ceny zbytu dla rolników i producentów się nie kończy. Osoby prywatne, szkoły, parafie i inne wspólnoty powinny przyczyniać się do popularyzowania idei Sprawiedliwego Handlu, czego przykłady docierają do nas zza Wielkiej Wody. Z okazji Dnia Zakochanych w amerykańskich szkołach zorganizowana zostanie zakrojona na szeroką skalę akcja edukacyjna, której celem jest przekazywanie uczniom wiedzy na temat Sprawiedliwego Handlu.
 
Skoro mowa o prezentach, warto zwrócić uwagę na kolejny popularny (choć zdecydowanie bardziej kosztowny) prezent walentynkowy. Określenie „krwawe diamenty” mówi chyba samo za siebie. Większość światowego wydobycia tych szlachetnych kamieni skoncentrowana jest w krajach ogarniętych krwawymi konfliktami. Zyski ze sprzedaży diamentów w dużej części zasilają rynek handlu bronią, a kontrolujące przemysł diamentowy brutalne grupy przestępcze traktują przymusową pracę i przemoc jako sprawdzone strategie ekonomiczne.
 
Czy wobec tego jedynym bezpiecznym wyborem walentynkowego dowodu miłości jest zakup kwiatka? Niestety, nie. Wiele przedsiębiorstw trudniących się produkcją kwiatów, zwłaszcza tych, które działają na terenie Afryki lub Ameryki Łacińskiej, wypłaca zatrudnionym robotnikom pensje poniżej poziomu egzystencji, narażając ich przy tym na szkodliwy wpływ używanych do produkcji substancji chemicznych. Jednocześnie zatrudnieni w takich przedsiębiorstwach robotnicy nie mają możliwości tworzenia związków zawodowych, które mogłyby podjąć walkę o zagwarantowanie przestrzegania swoich praw.
 
Święto Zakochanych powinno kojarzyć się ze słodyczą. Wspierając ruch Sprawiedliwego Handlu w walce z wykorzystywaniem niewolniczej pracy dzieci i stosowaniem nieuczciwych praktyk wobec robotników, każdy z nas może przyczynić się do zlikwidowania nutki goryczy w smaku walentynkowych czekoladek.
 
Opracowanie: Krzysztof Rączkowiak
Data publikacji: 10 lutego 2010