Poznaj historię Rosemary

Rosemary Achieng jest kierowniczkę farmy kwiatowej Panda Flowers w Kenii.

Kwiaty to dla Rosemary ironia losu. 20 lat temu obserwowała kwiaty, które wyrosły na grobie jej zmarłego męża. Zastanawiała się jak mogło coś tak pięknego wyrosnąć w miejscu tak wielkiego bólu? Jej mąż odszedł po krótkiej chorobie. Mieszkali w małej wiosce w zachodniej części Kenii zwanej Gem. Ona – gospodyni domowa – została nagle sama z trójką dzieci, którymi musiała się zająć. Dzieci miały 8, 6 i 2 lata. Przyszłość zapowiadała się ponurych barwach. Jednak pewnego dnia ciotka Rosemary, która opuściła wioskę w poszukiwaniu lepszych pastwisk, wysłała jej wiadomość, aby dołączyła do niej w miasteczku Naivasha, gdzie ta pracowała na farmie kwiatowej Panda Flowers Limited. Rosemary spakowała więc swoje rzeczy, zabrała dzieci i osiedliła się w Naivasha jako pracownica fizyczna.

„Nie wiedziałam o kwiatach” – przyznaje Rosemary. „Nie wiedziałam, że są ludzie, którzy kupują kwiaty, aby umieścić je w swoich domach. Kwiaty, które widziałam, rosły dziko” – dodaje.  Rosemary wytrwale starała się godzić ciężką pracę na farmie kwiatowej z wychowywaniem trójki dzieci. Sześć lat później została kierowniczką szklarni. To było rok po tym, jak farma została certyfikowana przez Fairtrade. Warunki pracy uległy poprawie, a wynagrodzenie dla pracowników wzrosło. Dzięki stypendium ufundowanym z premii Fairtrade, dzieci Rosemary zdobyły odpowiednie wykształcenie.

Wtedy przez świat zaczęła przetaczać się pandemia Covid-19.

„Moim największym strachem nie było nawet złapanie tego wirusa, ale utrata pracy, którą mam od 20 lat. Widziałam jak inne farmy zwalniają swoich pracowników albo wysyłają ich do domu na bezpłatny urlop. Widziałam smutek moich sąsiadów, pozbawionych możliwości utrzymania swoich rodzin.” – mówi Rosemary. Nie wyobrażała sobie, co by się stało, gdyby została zwolniona. Czy musiałaby wrócić do wioski i zacząć od nowa? Na szczęście, jej dzieci były już wystarczająco samodzielne.

„W końcu jakoś zostaliśmy uratowani” – mówi. „Nikogo z nas nie odesłano do domu, a ponieważ nasze kwiaty sprzedajemy bezpośrednio za granicę, kontynuowaliśmy pracę. Myślę, że uratowało nas to, że nasza farma miała certyfikat Fairtrade i to pomogło nam złagodzić skutki pandemii”.

Środki z funduszu wsparcia dla producentów Fairtrade, farma przeznaczyła na edukację pracowników w zakresie ochrony przed zakażeniem, zapewniając maski, środki czystości i punkty sanitarne. „Oprócz tego, otrzymaliśmy bony świąteczne”. Rosemary jednak nie wraca do wioski. Kwiaty ją uratowały.

 

Źródło: https://fairtradeafrica.net/the-storm-that-never-came/
Zdjęcia: Johanna Chylewski, Nathalie Bertrams

Data publikacji: 5 marca 2021