Rozmowy o odpowiedzialnym biznesie

9 marca w Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat w Warszawie odbyło się pierwsze w tym roku spotkanie z organizowanego od trzech lat cyklu „Rozmowy o odpowiedzialnym biznesie”. Spotkanie poświęcone było tematyce sprawiedliwego handlu. Zaproszeni goście, przedstawiciele wszystkich sektorów, dyskutowali o Fair Trade w praktyce.

W dyskusji udział wzięli:
 
Spotkanie prowadził: Adam Leszczyński – Gazeta Wyborcza
 
*uwaga: poniższy tekst nie jest transkrypcją rozmowy – wypowiedzi poszczególnych osób zostały przedstawione w formie skróconej i zredagowane. Tekst nie zawiera wszystkich wypowiedzi – ze względu na obszerność materiału redakcja FOB wybrała tylko główne tezy. Pozostałe fragmenty rozmowy zobaczyć można w odcinakach w kanale YouTube Forum Odpowiedzialnego Biznesu.
 
Skróty stosowane w tekście:
SH – sprawiedliwy Handel
 
Adam Leszczyński: Kilka dni temu „Rzeczpospolita” ogłosiła wyniki ogólnopolskiego sondażu na temat tego czy Polacy są skłonni płacić więcej za produkty etycznych firm. Wnioski z sondażu i komentarze ekspertów nie są wesołe… Zbadano jakie grupy wiekowe gotowe są płacić od 5 do 10% więcej za produkty etyczne. Najwięcej skłonnych do płacenia więcej za produkty firm etycznych było w najmłodszej grupie wiekowej, 34%, i mniej więcej tyle samo w grupie 60-65 lat. Najmniej skłonni do płacenia więcej byli Ci, którzy zarabiają najlepiej, czyli osoby między 30 a 50 rokiem życia. Z komentarzy płynął taki wniosek, że Polacy nie wierzą firmom, że się zachowują uczciwie, generalnie mało ich to obchodzi, interesuje ich przede wszystkim cena produktu i jego jakość. Czy Państwa doświadczenia potwierdzają te wyniki? Jak w takich warunkach można i należy mówić o SH?
 
Tadeusz Makulski: Tak się składa, że obok dość dużej działalności edukacyjnej i promocji SH jaką prowadzimy od lat zajmujemy się także sprzedażą produktów. Dystrybucja produktów SH prowadzona jest obecnie w Polsce kilkoma kanałami – zajmują się tym firmy i organizacje, które skupiają się na SH i ich celem jest rozpowszechnianie produktów, a także produkty tego typu dostępne są na dość przypadkowej zasadzie w supermarketach. „Przypadkowej”, dlatego że różne koncerny spożywcze wśród swoich produktów miewają również produkty certyfikowane. I w tym kontekście, można powiedzieć, to przechodzi niezauważalnie. Natomiast my zajmujemy się tym też, żeby oznaczyć punkty, koncentrować sprzedaż w jednym miejscu, dostarczać materiały informacyjne, plakaty, edukować personel poszczególnych placówek. Zawsze jak ktoś zgłasza się do nas najpierw przeprowadzamy rozmowę uświadamiającą, chcemy rozpoznać kto kieruje się jakimi motywami starając się sprzedawać produkty SH. To jest sprzedaż detaliczna w supermarketach, w małych sklepikach, w sieciach sprzedaży. Są też oczywiście sklepy internetowe. My bierzemy udział w dystrybucji we wszystkich tych kanałach, sprzedajemy też do barów i restauracji. Nasze obserwacje są nieco sprzeczne z tymi tendencjami, które opisuje „Rzeczpospolita”. Znamy dane zarówno z Europy jak i z Polski. W Europie co roku sprzedaż produktów SH przyrasta o 20%, czyli podwaja się co 5 lat. W Polsce obserwujemy podobną tendencję chociaż jest to bardzo mały rynek na razie, a dynamika, którą obserwujemy może być zjawiskiem subiektywnym.
 
Adam Leszczyński: A może Pan powiedzieć jak duży to jest rynek?
 
Tadeusz Makulski: W naszej ocenie ten rynek jest bardzo niewielki, w graniacach 1,5 – 2 mln PLN. Wiąże się to ze słabą rozpoznawalnością samej idei i oznakowania. Trudno mówić o jakiejś korelacji z etycznymi zachowaniami, w momencie kiedy idea jest w zasadzie nie znana. Staramy się tę ideę upowszechniać i rok do roku obserwujemy przyrost sprzedaży, w zeszłym roku o 20%.
 
Adam Leszczyński: Czyli nie jest tak, że Polaków nie obchodzi czy dany produkt został wyprodukowany sprawiedliwie?
 
Tadeusz Makulski: Nie zgodziłbym się z takim twierdzeniem, a jako dowód podam szczególne doświadczenie – nasze stowarzyszenie prowadzi również akcje sprzedaży bezpośredniej w trakcie różnych wydarzeń, np. parafialnych. Adresatami takich akcji są często osoby w starszym wieku, które bardzo lojalnie kupują takie produkty, chcą pomagać. Te osoby traktują te produkty raczej jako prezenty, nie wprowadzają ich do codziennego użytku, ale czują, że przyczyniają się do czegoś dobrego. Bywa tak, że jedna tego typu akcja przynosi większą sprzedaż niż supermarket przez miesiąc.
 
Adam Leszczyński: A czy może nam Pan powiedzieć o ile więcej trzeba zapłacić za produkt SH w Polsce w stosunku do porównywalnych produktów firmy nie stosującej takich reguł?
 
Tadeusz Makulski: W stosunku do produktów bio, organicznych, zdrowej żywności, produkty SH znajdują się cenowo w dolnej strefie. Natomiast jeśli patrzeć na rynek całościowo, trzeba by spojrzeć na poszczególne segmenty rynku. Nie można powiedzieć, że są to produkty najtańsze, bo są wysokiej jakości. Według mojej wiedzy kilogram kawy SH w Polsce kosztuje między 60 a 80 PLN, podczas gdy konwencjonalnie sprzedawana kawa kosztuje od 30 do 300 PLN, więc mieścimy się w dolnej strefie tego przedziału cenowego.
 
Justyna Szambelan: Jeśli chodzi o wyniki badania „Rzeczpospolitej”, to że więcej skłonne są zapłacić osoby młode jest dla mnie sygnałem obiecującym. Polacy dopiero dojrzewają do tego, żeby być społeczeństwem konsumenckim. Wcześniejsze pokolenia nie miały tej świadomości, że nasz wybór produktów w sklepie w pewien sposób kształtuje to, jak działają firmy.
 
Adam Leszczyński: Ale z badań wynika, że to najstarsi i najmłodsi są skłonni płacić więcej za produktu etyczne.
 
Justyna Szambelan: Ci najmłodsi za 10 lub więcej lat będą już rodzicami, i jest dla mnie dość oczywiste, że do młodszych osób trafiają takie trendy, a nie do osób, które weszły na rynek pracy na początku wolnego rynku w Polsce. Mam nadzieję, że będziemy dojrzewać do tego, żeby być społeczeństwem konsumenckim.
 
Adam Leszczyński: A jakie są Państwa doświadczenia z promocją idei SH?
 
Justyna Szambelan: Prowadzimy od 2003 roku program „Kupuj odpowiedzialnie” i cieszy się on coraz większym powodzenie, dlatego trudno powiedzieć, żeby tendencja była malejąca – mamy coraz więcej zapytań, coraz więcej osób zgłasza się do nas po informacje, chcą organizować akcje w swoich lokalnych społecznościach.
 
Tadeusz Makulski: W Polsce świadomość dot. etycznej konsumpcji jeszcze długo będzie budowania. Mówi się, że w Wielkiej Brytanii rozpoznawalność marki Fairtrade sięga 70%, ale należy pamiętać to jest po 60 latach działania tam ruchu SH.
 
Adam Leszczyński: Chciałbym zapytać panią Beatę Adamczyk z Ministerstwa Gospodarki czy Ministerstwo zauważa ten rynek? Czy planuje jakieś wsparcie?
 
Beata Adamczyk: Jak najbardziej dostrzegamy ruch SH i potencjał ruchu SH w osiąganiu celów zrównoważonego rozwoju. Ja kieruję wydziałem zajmującym się polityką gospodarczą, w tej chwili pracujemy nad nową strategią lizbońską , czyli strategią Europa 2020 i w tej nowej strategii, określającej priorytety Unii Europejskiej na kolejne 10 lat, zwrócono uwagę na potrzebę szerszego zaangażowania w aspekty społeczne i środowiskowe, także wzmocnienie zewnętrznego wymiaru strategii w celu osiągnięcia Milenijnych Celów Rozwoju. Oprócz tego koordynujemy działania rządu dotyczące zrównoważonej produkcji i konsumpcji już od paru lat. Mieliśmy możliwość analizowania szeregu różnych wyników badań, Parę tygodni przez wynikami badań, o których Pan wspomina, przeczytałam interesujący artykuł również w „Rzeczpospolitej”, który wskazywał na to, że społeczeństwo w okresie pokryzysowym w większym stopniu zwraca uwagę na zagadnienia społeczne i środowiskowe i tego typu tendencje zostały również potwierdzone przez Boston Consulting Group w kontekście międzynarodowym. Mój komentarz do wyników badań jest taki, że niestety osoby zarabiające najwięcej z reguły mają też najmniej czasu i to może być jeden z czynników, które mają wpływ na trudności w poszukiwaniu tego typu produktów. Wydaje mi się, że powinniśmy kwestii SH rozpatrywać tylko w kontekście produktów, ale patrzeć na to jako najszerszy ruch, szerszą ideę, również w kontekście godzenia życia zawodowego z życiem prywatnym i bardziej racjonalnego dysponowania czasem. A wracając do pana pytania – jak najbardziej rząd dostrzega rolę i znaczenie kwestii zrównoważonego rozwoju i zrównoważonej konsumpcji. W zeszłym roku w maju Prezes Rady Ministrów powołał międzyresortowy zespół ds. społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw, któremu przewodniczy Pan Rafał Baniak, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki. W ramach prac tego zespołu ustanowione zostały cztery grupy robocze, m.in. grupa robocza ds. zrównoważonej konsumpcji. Ta grupa jest otwarta, celem jej jest przygotowanie rekomendacji dla rządu dotyczących dalszych działań i obszarów priorytetowych dot. możliwości rozwoju zrównoważonej konsumpcji w Polsce. Jesteśmy otwarci na wszystkie propozycje, zarówno ze strony organizacji pozarządowych jak i biznesu oraz środowisk akademickich.
 
Adam Leszczyński: Skoro już wiemy, że rząd jest przychylny tej idei, czy można liczyć na jakieś konkretne wsparcie dla ludzi, którzy zajmują się SH? Czy oprócz powołania zespołu planują Państwa jakieś konkretne działania?
 
Beata Adamczyk: Ministerstwo Gospodarki we współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych przygotowało stanowisko rządu do Komunikatu Komisji Europejskiej, który został opublikowany w zeszłym roku. To jest Komunikat „Wkład w zrównoważony rozwój – rola sprawiedliwego handlu i związanych z handlem pozarządowych systemów zapewniania zgodności ze zrównoważonym rozwojem”. We wnioskach do tego stanowiska podkreśliliśmy konieczność zachowania pozarządowego charakteru inicjatyw podejmowanych w ramach SH, ale to nie oznacza, że nie staramy się SH promować czy uwzględniać potrzeby promowania SH w naszych dokumentach programowych. Grupy robocze powołane w celu wspierania międzyresortowego zespołu mają za zadanie właśnie wskazanie nam co
powinno się w Polsce zrobić, żeby ten potencjał SH uruchomić.
 
Adam Leszczyński: Mam pytanie do pani Barbary Tęczy z PKN Orlen. Sprzedajecie na waszych stacjach kawę fairtrade’ową. Czy może pani opowiedzieć więcej o waszym doświadczeniu z SH?
 
Barbara Tęcza: My mamy trochę inny punkt widzenia, taki czysto biznesowy. Sprzedajemy tę kawę od 2008 roku i będę szczera: rozmawiałam z kolegą, który zajmował się wyborem dostawcy kawy, zapytałam go czy SH to było ważące kryterium wyboru – powiedział, że tak, ale on jest jedną z niewielu osób, które słyszały o idei SH, a drugiej strony nie wybrałby tej kawy, gdyby ona nie górowała jakością nad innymi. Mam mniej optymistyczne wnioski niż te, o których mówili moi przedmówcy. Robimy własne badania, na razie ograniczone bo kawa sprzedawana jest krótko. Robiliśmy badania na grupie kierowców w wieku 24-24 lata – proszę sobie wyobrazić, że praktycznie nie ma osób, dla których znak SH miałby jakiekolwiek znaczenie, być może dlatego, że mało kto go rozpoznaje. Tutaj ktoś mi zwrócił uwagę, że to też jest trochę nasza wina, bo na początku na naszych kubkach w ogóle tego znaku nie było, były tylko ulotki, potem na kubkach umieściliśmy znaczek, który też jest jeszcze chyba mało rozpoznawalny, może faktycznie jakiś krótki tekst powiedziałby więcej. Ale jest optymistyczna wiadomość – osoby, które badaliśmy były później dopytywane, wyjaśniano im na czym polega SH i pytano czy ma to dla nich znaczenie i wtedy okazywało się, że tak, w sensie zadowolenia, że zrobiło się coś dobrego. Czyli ma znaczenie, ale dopiero po wyjaśnieniu, bo i tak osoby te kupiłyby tę kawę.
 
Adam Leszczyński: Czy planują państwo więcej inicjatyw związanych z SH?
 
Barbara Tęcza: To nie jest jednorazowy eksperyment. Na razie nie mamy konkretnych planów, natomiast jest to brane pod uwagę w procesach zakupowych, które prowadzimy w firmie. Przy czym proszę pamiętać, trzeba być brutalnie szczerym – firma nie prowadzi działalności charytatywnej, firma zarabia. Orlen stara się być firmą odpowiedzialną społecznie, stara się uwzględniać tę odpowiedzialność wszędzie, także w procesach zakupowych, natomiast trudno liczyć na to, że ktoś będzie sprzedawał jakiś produkt tylko dlatego, że został wyprodukowany w sieci SH, a nie dlatego, że jest powiedzmy lepszy. Ucieszyłam się jak dostałam zaproszenie do tej dyskusji od Forum Odpowiedzialnego Biznesu ze względu na prowadzącego dzisiejszy panel bo o tym trzeba po prostu więcej mówić. Nawet jeśli wyniki badań w „Rzeczpospolitej” były nienajlepsze to nie szkodzi, to jest początek. Jeśli będzie się o tym mówić, pisać, ludzie będą rozpoznawali znak SH, to coś dobrego się zadzieje. Podam zupełnie inny przykład – czy państwo zwracacie uwagę jak kupujecie jajka w sklepie? Kto kiedyś słyszał o tych oznaczeniach – jedynki, dwójki itp.? Kilka lat temu jeszcze nikt nie zwracał na to uwagi, a teraz jest chyba rosnąca grupa klientów, dla której ważne jest w jaki sposób towar został wyprodukowany. Także tendencja jest, trzeba nad nią pracować i mieć cierpliwość. Produktów SH jest jeszcze mało – to chyba znamienne, że taka duża firma jak Orlen ma na razie w swojej ofercie tylko jeden taki produkt.
 
Jacek Spendel: Zacznijmy od samej nazwy – sprawiedliwy handel. To jest już sugerujące, że ten handel konwencjonalny jest niekoniecznie sprawiedliwy, że dokonując tych konwencjonalnych zakupów możliwe, że działamy nieetycznie i że trzeba iść do sklepu z produktami typu Fair Trade żeby zrobić coś dobrego. Czyli z jednej strony tu robimy coś dobrego – tam robimy coś złego. Myślę, że że to jest jednak jakaś sztuczka ponieważ nie znam żadnej ewidencji, która mówiłaby o tym, że kupując produkty konwencjonalne, ogólnodostępne, przyczyniamy się do czegoś niedobrego, do gnębienia tych ubogich producentów. Ale dlaczego napisałem, że SH nie jest do końca sprawiedliwy? Przecież jestem zwolennikiem wolnego rynku, a to jest jedna z opcji dostępnych na rynku. Jednak jest kilka kwestii, o których warto powiedzieć, które powodują, że ej idei należy się przyjrzeć z bliższej perspektywy. Ja w tym moim raporcie powołuję się tak naprawdę na inne raporty – raport brytyjskiego Instytutu Adama Smitha czy na raport Mercatus Center, czerpałem też z kilku innych prac. Pierwszy wniosek jest taki, że podstawowym problemem SH jest sztywna cena zakupu – otóż organizacje certyfikujące kupują produkty (te raporty mówiły głównie o kawie, więc zostańmy przy tym przykładzie) za określoną sztywną cenę, w tej chwili jest to ok. 1.25 USD na funt kawy. Chciałbym zwrócić uwagę na ekonomiczne aspekty – fakt, że kupujemy od wszystkich spółdzielni za tę samą cenę powoduje, że możemy mieć nadwyżkę na rynku tej kawy fairtrade’owej, co powoduje że popyt troszeczkę spada, co powoduje też że cena tej kawy nie fairtrade’owej, żeby zrównoważyć sytuację rynkową musi spaść. Czyli sytuacja rolników spoza systemu SH jest gorsza. Inny problem jest taki, że sztywna cena jest impulsem antykonkurencyjnym – chyba wszyscy się chyba zgodzimy, że konkurencja jest jednym z motorów gospodarki. Fakt, że mamy sztywną cenę powoduje, że nie mamy konkurencji, a to jest przeciwne innowacji. W moim raporcie cytowałem ze strony Oxfam, że w certyfikowanej spółdzielni w Gwatemali przy rozładunku kontenera z kawą pracuje 500 osób, a w Brazylii w niecertyfikowanej spółdzielni używają do tego maszyny i pracuje przy tym jedynie 5 osób. Nie na tym polega gospodarka, żeby promować inicjatywy antyrozwojowe i antyinnowacyjne. Jest też szereg innych zastrzeżeń, dotyczących też jakości kawy. Jeśli jestem rolnikiem i oddaję część kawy do systemu SH a część do handlu konwencjonalnego to naturalne, że tę lepszą sprzedaję na wolnym rynku. Tu nawet mam taki cytat jednego z kostarykańskich znawców tematu: „Fair Trade kieruje się ku regionom marginalizowanym w sensie klimatu niesprzyjającego uprawie kawy, które nie są konkurencyjne.” Dlatego nie fair jest mówienie, że kupno produktów SH wiąże się zawsze z pomocą najbiedniejszym i może rozwijać te gospodarki. Według mnie niekoniecznie tak jest.
 
 
fot. Łukasz Sokół Imagine Photos
 
 
Data publikacji: 22 marca 2010